W związku z moją podróżą, z której chyba coraz bardziej zdaje sobie sprawę, jakiś taki "sentymenalny" nastrój mnie ogarnął...
To już ostatnia taka środa, ostatni taki czwartek, ostatni taki piątek itd. Od przyszłego tygodnia wszystkie te dni będą inne, nowe. To ostatnie takie dni:
...bez wścibskich rodziców monitorujących każdy mój krok i oddech.
...bez ciasnych pieluch z niespodzianką.
...bez perspektywy kujących szczepionek.
...bez kataru, kaszlu, otarć, siniaków, oparzeń, ukąszeń, i innych tego typu atrakcji.
...bez efektu cieplarnianego.
...bez PZPN-u.
...bez kryzysu finansowego.
Wszystko będzie inaczej. Aż chcę się zaśpiewać do mojej jadłorurki i do mojej kapsuły:
"To ostatnia niedzieeeeeeela! Wkrótce się rozstanieeeeeeemy!"
Z drugiej strony moja "Tabula rasa" zacznie się zapisywać w zupełnie innym tempie i zupełnie inną czcionką (a raczej fontem, jakby powiedział wujek Bober).
środa, 30 listopada 2011
czwartek, 24 listopada 2011
13 dni
LOG
Misja: LIFE01
Czas do startu: 13 dni 18 godzin 09 minut 35 sekund
Ogólny stan gotowości kapsuły: 95%
Załoga: jednoosobowa; ukończyła 37 pełnych tygodni zajęć treningowo-szkoleniowych, potrzebuje jeszcze kilku dni na ostatnie przygotowania; pozycja nieprawidłowa, choć zgodna z założeniami; masa w normie
Obsługa naziemna: dwuosobowa, nieco spanikowana, roztrzęsiona, ale w 100% gotowa
Miejsce lądowania: Europa Środkowo-Wschodnia, Polska, Warszawa
Komunikat bezpieczeństwa: Huston! Nie przewidujemy problemów!
Bez odbioru.
Misja: LIFE01
Czas do startu: 13 dni 18 godzin 09 minut 35 sekund
Ogólny stan gotowości kapsuły: 95%
Załoga: jednoosobowa; ukończyła 37 pełnych tygodni zajęć treningowo-szkoleniowych, potrzebuje jeszcze kilku dni na ostatnie przygotowania; pozycja nieprawidłowa, choć zgodna z założeniami; masa w normie
Obsługa naziemna: dwuosobowa, nieco spanikowana, roztrzęsiona, ale w 100% gotowa
Miejsce lądowania: Europa Środkowo-Wschodnia, Polska, Warszawa
Komunikat bezpieczeństwa: Huston! Nie przewidujemy problemów!
Bez odbioru.
sobota, 19 listopada 2011
D-Day
W życiu każdego mężczyzny, nawet tego nienarodzonego, przychodzi taki dzień - TEN dzień - kiedy trzeba podjąć pierwszą męską decyzję i opuścić rodzinne gniazdko, wykluć się na świat albo, ja to się mówi, odciąć pępowinę...
Szczerze mówiąc mi się do tego nie spieszy. Zawsze jeszcze będę miał czas. A teraz? Listopad, grudzień - jakieś takie ponure miesiące, niedostosowane do przyjęcia Unborna. No bo niby dlaczego weźmy losowo wybraną datę, niech będzie np.7 grudnia 2011 r.: wtedy nagle i nieoczekiwanie miałbym opuścić moją wspaniałą kapsułę i zmierzyć się z nieznanym? Jakie siły by mnie do tego skłoniły? Kto by się o coś takiego pokusił bez konsultacji ze mną? Eeeetam.To praktycznie niemożliwe...
Ale jednak. Coś wisi w powietrzu. Czuję nieco adrenaliny docierającej do mnie przez moją jadłorurkę. Czuję delikatne podekscytowanie, ale sam nie wiem co jest jego powodem. Znam już smak i działanie kofeiny, ale to jednak coś innego. To prawda, że ostatnio miejsca już prawie w ogóle wokół mnie nie ma. Nie wiem, czy to kapsuła się kurczy, czy też ja się powiększam. Poza tym jak tak sobie patrzę na swój kadłubek i wypustki, to chyba wszystko, co miało się rozwinąć, już się rozwinęło. BTW czkawka nie jest cool.
Tak, czy inaczej, niby dlaczego ktoś miałby chęć mnie stąd eksmitować? I to właśnie tego 7 grudnia 2011 r.? Przecież to środa... Nawet nie weekend... Ale nie ma co się przejmować.
Strach przed nieznanym mnie nie ogarnie.
Szczerze mówiąc mi się do tego nie spieszy. Zawsze jeszcze będę miał czas. A teraz? Listopad, grudzień - jakieś takie ponure miesiące, niedostosowane do przyjęcia Unborna. No bo niby dlaczego weźmy losowo wybraną datę, niech będzie np.7 grudnia 2011 r.: wtedy nagle i nieoczekiwanie miałbym opuścić moją wspaniałą kapsułę i zmierzyć się z nieznanym? Jakie siły by mnie do tego skłoniły? Kto by się o coś takiego pokusił bez konsultacji ze mną? Eeeetam.To praktycznie niemożliwe...
Ale jednak. Coś wisi w powietrzu. Czuję nieco adrenaliny docierającej do mnie przez moją jadłorurkę. Czuję delikatne podekscytowanie, ale sam nie wiem co jest jego powodem. Znam już smak i działanie kofeiny, ale to jednak coś innego. To prawda, że ostatnio miejsca już prawie w ogóle wokół mnie nie ma. Nie wiem, czy to kapsuła się kurczy, czy też ja się powiększam. Poza tym jak tak sobie patrzę na swój kadłubek i wypustki, to chyba wszystko, co miało się rozwinąć, już się rozwinęło. BTW czkawka nie jest cool.
Tak, czy inaczej, niby dlaczego ktoś miałby chęć mnie stąd eksmitować? I to właśnie tego 7 grudnia 2011 r.? Przecież to środa... Nawet nie weekend... Ale nie ma co się przejmować.
Strach przed nieznanym mnie nie ogarnie.
piątek, 18 listopada 2011
SoonBeBorn
Tak sobie ostatnio leżałem, miałem czkawkę i myślałem... Ale by było, gdyby się okazało, że ja to w sumie SoonBeBorn!
Dla B.
Życie...
Życie jest piękne.
Życie się kończy...
Życie się zaczyna. Szkoda, że nie mieliśmy okazji się poznać.Opowiedzą mi o Tobie, zobaczę Cię na zdjęciach... a tak niewiele brakowało, żeby Cię poznać...
Życie jest piękne.
Życie się kończy...
Życie się zaczyna. Szkoda, że nie mieliśmy okazji się poznać.Opowiedzą mi o Tobie, zobaczę Cię na zdjęciach... a tak niewiele brakowało, żeby Cię poznać...
niedziela, 6 listopada 2011
Tożsamość Unborna
Jestem. Co do tego nie ma wątpliwości. Serce - jest, bije. Kończynki - są, ruchome. Czkawka - obecna. Wyporność we Wszechświecie też mam coraz większą (moja nosicielka ma nawet problemy z okrywaniem mojej kapsuły standardowymi pałatkami).
Jestem. Ale kim jestem? Czy mam już swój charakter? Czy mam już swoje humory? Czy wiem już co lubię, a czego nie lubię? Będę wolał colę, czy pepsi? Czy będę miał nie do końca "rozcięte" palce w stopie, jak mój tata?
Czy będę jadł wszystko chętnie, czy też będę pluł marchewką i był zainteresowany wyłącznie czekoladą? Czy będę spał chętnie, czy też 4 rano będzie najfajniejszą godziną na zabawę? Czy ja będę miał uczulenie na kota, czy też kot na mnie?
Czy będę brunetem wieczorową porą, blondynem o poranku, rudym w południe, czy łysym o północy?
Ciekawe też, co dostałem w prezencie od cioci Genetyki.Oby to były same pozytywne genki.
Jestem. Mam już ubrania, mam wehikuł, mam butelki, mam osprzęt.
Jestem i mam swoje potrzeby. Podobnie jak bohater tego filmu [tak naprawdę to jeszcze go nie widziałem, ale i tak go już uwielbiam], potrzebuję przestrzeni, słońca, wody!
Jestem, ale jeszcze nie mam imienia.
Jestem, ale jeszcze mnie nie ma :)
Czekajcie. Cierpliwości. Grudzień już niedługo.
Wasz Unborn
Jestem. Ale kim jestem? Czy mam już swój charakter? Czy mam już swoje humory? Czy wiem już co lubię, a czego nie lubię? Będę wolał colę, czy pepsi? Czy będę miał nie do końca "rozcięte" palce w stopie, jak mój tata?
Czy będę jadł wszystko chętnie, czy też będę pluł marchewką i był zainteresowany wyłącznie czekoladą? Czy będę spał chętnie, czy też 4 rano będzie najfajniejszą godziną na zabawę? Czy ja będę miał uczulenie na kota, czy też kot na mnie?
Czy będę brunetem wieczorową porą, blondynem o poranku, rudym w południe, czy łysym o północy?
Ciekawe też, co dostałem w prezencie od cioci Genetyki.Oby to były same pozytywne genki.
Jestem. Mam już ubrania, mam wehikuł, mam butelki, mam osprzęt.
Jestem i mam swoje potrzeby. Podobnie jak bohater tego filmu [tak naprawdę to jeszcze go nie widziałem, ale i tak go już uwielbiam], potrzebuję przestrzeni, słońca, wody!
Jestem, ale jeszcze nie mam imienia.
Jestem, ale jeszcze mnie nie ma :)
Czekajcie. Cierpliwości. Grudzień już niedługo.
Wasz Unborn
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)