środa, 30 listopada 2011

Ostatnia taka środa

W związku z moją podróżą, z której chyba coraz bardziej zdaje sobie sprawę, jakiś taki "sentymenalny" nastrój mnie ogarnął...

To już ostatnia taka środa, ostatni taki czwartek, ostatni taki piątek itd. Od przyszłego tygodnia wszystkie te dni będą inne, nowe. To ostatnie takie dni:

...bez wścibskich rodziców monitorujących każdy mój krok i oddech.
...bez ciasnych pieluch z niespodzianką.
...bez perspektywy kujących szczepionek.
...bez kataru, kaszlu, otarć, siniaków, oparzeń, ukąszeń,  i innych tego typu atrakcji.
...bez efektu cieplarnianego.
...bez PZPN-u.
...bez kryzysu finansowego.

Wszystko będzie inaczej. Aż chcę się zaśpiewać do mojej jadłorurki i do mojej kapsuły:
"To ostatnia niedzieeeeeeela! Wkrótce się rozstanieeeeeeemy!"

Z drugiej strony moja "Tabula rasa" zacznie się zapisywać w zupełnie innym tempie i zupełnie inną czcionką (a raczej fontem, jakby powiedział wujek Bober).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz