Jestem. Co do tego nie ma wątpliwości. Serce - jest, bije. Kończynki - są, ruchome. Czkawka - obecna. Wyporność we Wszechświecie też mam coraz większą (moja nosicielka ma nawet problemy z okrywaniem mojej kapsuły standardowymi pałatkami).
Jestem. Ale kim jestem? Czy mam już swój charakter? Czy mam już swoje humory? Czy wiem już co lubię, a czego nie lubię? Będę wolał colę, czy pepsi? Czy będę miał nie do końca "rozcięte" palce w stopie, jak mój tata?
Czy będę jadł wszystko chętnie, czy też będę pluł marchewką i był zainteresowany wyłącznie czekoladą? Czy będę spał chętnie, czy też 4 rano będzie najfajniejszą godziną na zabawę? Czy ja będę miał uczulenie na kota, czy też kot na mnie?
Czy będę brunetem wieczorową porą, blondynem o poranku, rudym w południe, czy łysym o północy?
Ciekawe też, co dostałem w prezencie od cioci Genetyki.Oby to były same pozytywne genki.
Jestem. Mam już ubrania, mam wehikuł, mam butelki, mam osprzęt.
Jestem i mam swoje potrzeby. Podobnie jak bohater tego filmu [tak naprawdę to jeszcze go nie widziałem, ale i tak go już uwielbiam], potrzebuję przestrzeni, słońca, wody!
Jestem, ale jeszcze nie mam imienia.
Jestem, ale jeszcze mnie nie ma :)
Czekajcie. Cierpliwości. Grudzień już niedługo.
Wasz Unborn
Odkrywanie odpowiedzi na te pytania będzie na pewno, w swoim czasie, fascynujące dla mamusi Unborna :)
OdpowiedzUsuń