Amerykańscy naukowcy.
Uwielbiam amerykańskich naukowców i ich teorie. To znaczy tak mi się teraz wydaje...
W mojej okolicy trochę trudno być na bieżąco z ich opracowaniami, ale ostatnio dowiedziałem się, że rzeczeni naukowcy przebadali 21 tys. takich "SoonBeBornów" (no, może nieco starszych) i stwierdzili, że dzieci urodzone zimą są mądrzejsze i większe od dzieci urodzonych latem [sic!].
Jeśli to prawda, to hura! Grudzień to - jak by nie patrzeć - zima! Juppi!
Jednak trochę martwi mnie ta moja ewentualna ponadprzeciętna wielkość... Mam nadzieję, że mój berecik nie będzie traktowany jak worek na kartofle, a moich okularów słonecznych nikt nie pomyli z rowerem...
Ale zaraz, zaraz! Coś sobie właśnie uświadomiłem: grudzień będzie już niedługo! Czy to oznacza, że...
Hmmm... Ja tam się nigdzie nie wybieram. Siedzę sobie wygodnie, główka na górze, dupka na dole. Nikt mnie tak nie ruszy. Przecież nie ma takiej siły, nie?
Chociaż obawiam się, że amerykańscy naukowcy mogliby i na to coś wymyślić...
piątek, 28 października 2011
czwartek, 13 października 2011
Mały krok człowieka
I had a dream, chciałoby się rzec, parafrazując autora.
Ale miałem sen! Ale miałem piękny sen! Miałem sen, w którym chodziłem, przemieszczałem się po pięknym zielonym świecie! Dokonywałem czegoś wielkiego! Swoimi małymi stópkami mogłem wszystko, mogłem stawiać wielkie kroki!
Nie ograniczała mnie moja kapsułka (BTW nic do niej nie mam, bardzo ją lubię, ale M3 z tarasem to to nie jest). Spałem całą noc, niczym małe dziecko. Nie miałem kolki. Nie płakałem bez powodu. Nie marudziłem przy jedzeniu. Robiłem pachnące kupy. Byłem grzeczny. Łatwo dawałem się ubierać. Nie wyślizgiwałem się w wannie. Nie miałem uczulenia na kota!
Moje małe kroki (pomimo tego, że w sumie we śnie tylko leżałem) miały ogromne znaczenie dla otaczającej mnie dwuosobowej ludzkości. Ale to był piękny sen...
Ale miałem sen! Ale miałem piękny sen! Miałem sen, w którym chodziłem, przemieszczałem się po pięknym zielonym świecie! Dokonywałem czegoś wielkiego! Swoimi małymi stópkami mogłem wszystko, mogłem stawiać wielkie kroki!
Nie ograniczała mnie moja kapsułka (BTW nic do niej nie mam, bardzo ją lubię, ale M3 z tarasem to to nie jest). Spałem całą noc, niczym małe dziecko. Nie miałem kolki. Nie płakałem bez powodu. Nie marudziłem przy jedzeniu. Robiłem pachnące kupy. Byłem grzeczny. Łatwo dawałem się ubierać. Nie wyślizgiwałem się w wannie. Nie miałem uczulenia na kota!
Moje małe kroki (pomimo tego, że w sumie we śnie tylko leżałem) miały ogromne znaczenie dla otaczającej mnie dwuosobowej ludzkości. Ale to był piękny sen...
wtorek, 11 października 2011
Eksmisja
Słyszeliście kiedyś o tym, żeby kogoś eksmitować 3 tygodnie przed ustalonym terminem? W niedzielę taka sytuacja przytrafiła się mojemu kumplowi. Jak tak można?! Prawie 9 miesięcy się szykował. A tu wszystko się skończyło (a może zaczęło?) trzy tygodnie przed umówionym terminem! Przecież nawet nie zdążył się spakować, przygotować, odpowiednio nastawić, zwinąć jadłorurki. Wzięli go tak z zaskoczenia...
Jednak najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze. Chyba jednak nie taka straszna ta eksmisja...
Jednak najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze. Chyba jednak nie taka straszna ta eksmisja...
niedziela, 2 października 2011
Wyginam śmiało...
...ciało!
O tak! Lubię to! To taki mój rytuał!
Chociaż tak naprawdę coraz mniej miejsca na samo wyginanie mi pozostaje. Teraz coraz częściej jedyne co mogę, to się ocierać o wyściółkę mojej kapsuły. Opracowałem już sobie kolisto-eliptyczne ruchy, które - mimo dziwnych, twardych wypustek w górnej części mojej komory - pozwalają nieco rozprostować kości i zmienić punkt orbitowania. Dobrze, że moja jadłorurka jest wystarczająco długa i giętka!
Ostatnio nawet chciałem standardowo zabrać się za wyginanie śmiało mojego ciała, ale stało się coś nieoczekiwanego. Po raz pierwszy poczułem, jakbym nie był sam. Wiem, że to szaleństwo, ale miałem wrażenie, że wokół, gdzieś w pobliżu znajdują się persony podobne do mnie, w takiej samej sytuacji... Nie widziałem ich, ale dałbym sobie jadłorurkę odciąć - chociaż po dłuższym zastanowieniu, to chyba jednak bym nie dał - że odsetek kapsuł na wzór mojej w najbliższym otoczeniu jest większy, niż kiedykolwiek wcześniej. Dziwne uczucie... Pamiętam też, że mniej więcej w tym samym czasie przez wyściółkę mojej kapsuły dotarło do mnie parę nowych, interesujących słów, takich jak smółka, kikut, łożysko, siara (i wszystko jasne) i żółtaczka. Ciekawe, czy to będzie się jakoś regularnie powtarzać... Będę informować na bieżąco.
Aha! I jeszcze jedno ważne słowo poznałem niedawno: masaż. Sami zobaczcie:
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)