Odkąd zacząłem mniej lub bardziej logiczniej myśleć, zaczynam widzieć coraz więcej plusów całej tej sytuacji. Jednym z nich jest z pewnością prawie całkowite uniezależnienie od świata pozakapsułowego: strajk na kolei mnie nie rusza, pogoda na weekend średnio ważna, a zakupy w MotherCare mnie nie obchodzą. O jedzeniu myśleć specjalnie nie muszę. Pory spania i wstawania nie mają znaczenia... W skrócie - ostatnie 23 tygodnie to jeden z najlepszych okresów mojego życia!
Hmmm... jakby się nad tym zastanowić, to w sumie... to w ogóle pierwsze 23 tygodnie mojego życia! Wow! Czy tak będzie zawsze!? No mam nadzieję!
A wracając do sedna, jest też inny poważny, namacalny plus całej tej sytuacji. Chyba wszystko obrazuje poniższy kolorowy obraz:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz