Ostatni tydzień był dość dziwny. W sumie sporo się działo. Dużo spałem. Leżałem na prawym boku. Leżałem na lewym boku. Leżałem na wznak. Ssałem kciuk.
Aha! Jeszcze uderzałem w kapsułę w dwa miejsca jednocześnie. Ale to powoli staje się standardem.
No i oczywiście znów czułem te dziwne rytmiczne wibracje! Pierwszy raz od czasu koncertów Moby'ego i Jamiroquaia, których - szczerze mówiąc (hehe to dobre: "mówiąc" - przecież ja w ogóle nie mówię jeszcze! Jak tu mówić, gdy w płucach pełno wody?) - prawie ich nie pamiętam, tak wyraźnie czułem wibracje i słyszałem dźwięki przez wyściółkę mojej kapsuły! W sumie melodyjki niczego sobie, z tym, że od razu mnie zmogły, jakoś tak kopać mi się odechciało... leżałem zasłuchany... zupełnie jak niemowlę. Grała jakaś Natalka, ale nie ta, która śpiewała "Mój dziadek zjadł mi psa..." itd. Niemniej jednak rytmiczne wibracje dźwiękowe to jest to, co lubię!
Oprócz tego poznałem znaczenie słowa "góra". Wcześniej góra była tam, gdzie nie było moich stóp. Tam, gdzie były stopy, był po prostu dół. A teraz góra znalazła się na środku pokoju. Góra leżała beznamiętnie. Obok góry słychać było dialog (cytuję z pamięci krótkotrwałej):
- O dżizas... Tego jest aż tyle?
- No tak jakoś wyszło...
- Może powinniśmy się nieco z tym powstrzymać. Czy on tego wszystkiego potrzebuje? A poza tym kto to będzie prasować?
- Oj, zobacz jaki ładny miś z niego będzie! Jakie uszka! I te buciki! A poza tym to będzie zima. Musimy mieć dla niego ubranka.
Po chwili ciszy ten niższy głos odparł:
- Idę na rower.
Więcej niestety nie pamiętam, bo tak mnie zabujało, że usnąłem. Mam jednak takie wewnętrzne wrażenie, że ten dialog i ta góra są jakoś powiązane z moją skromną osobą...
No i jeszcze najdziwniejsze! Pewnego razu wieczorem poczułem wyjątkowe ciepło z jednej strony. Towarzyszyły mu pewne rytmiczne i bardzo delikatne wibracje, coś w stylu mrrrr, mrrrr, mrrrr. Nie mogłem dojść, o co chodzi. Próbowałem uderzać w to miejsce, ale bezskutecznie. Na szczęście mój zewnętrzny monitoring zarejestrował tego dziwnego ciepłotwora. Nie wiem dlaczego, ale od razu jakoś tak bezpieczniej mi się zrobiło...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz