Wszędzie to samo. W każdej branży (i jak się okazało również w mojej, phi) prędzej czy później pojawiają się naśladowcy, tandeciarze próbujący plastikowymi podróbkami i zbliżonym zachowaniem zbliżyć się do oryginału. Ja wiem, że tu jest fajnie: ciepło, spokojnie, wygodnie, można poleżeć na naguska i ponicnierobić, żarcie za darmochę, można w ścianę ponawalać i nikt się nie pulta, no ale niektórzy to już przesadzają. To tak, jakby z 10 lat temu kupować na Stadionie X-lecia dres z napisem MIKE i znakiem łyżwy w drugą stronę albo ADIBAS z siedmioma paskami. Ściema, fałsz, podróba.
Przyszła jednak kryska na Matyska. Udało mi się zdobyć zdjęcie takiego miglanca, który próbuje naśladować mnie w warunkach wiadomych... próbuje naśladować moją kapsułę! Jak go spotkacie, możecie przekazać: jak wyjdę, to pogadam z sierściuchem! Bez wątpienia jego życie się odmieni. Nie tylko jego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz